sobota, 20 sierpnia 2016

Nie tak dobra jak inne? Ugly Love - Colleen Hoover


Tytuł: Ugly Love
Autor: Colleen Hoover
Ilość stron:
Wydawnictwo: Otwarte
Cena: 36,90






Kiedy Tate, początkująca pielęgniarka, wprowadza się do mieszkania swojego brata, nie spodziewa się tak gwałtownych zmian w życiu. Wszystko przez przystojnego pilota Milesa Archera. 
Miles ustala tylko jedną regułę ich związku: nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości. Gdy ta sytuacja staje się nie do wytrzymania i prowokuje do pytań, ożywają jego dramatyczne wspomnienia.
Tej powieści się nie czyta, tylko przeżywa – całą sobą, sercem i duszą, a po zakończeniu nic już nie jest takie samo.
Serca zaczynają szybciej bić, obietnice zostają złamane, reguły przestają obowiązywać…

O tej książce na pewno słyszeliście. Przecież to Colleen Hoover i jej kolejna powieść, gdzie nie obejdzie się bez husteczek! Prawda, czy nie? Tej autorki czytałam Hopeless, Maybe someday i właśnie Ugly Love. Tak jak o Hopeless nie mogę powiedzieć nic więcej jak to, że mi się podobało (nie pamiętam za bardzo tej książki, czytałam już spory czas temu), a o Maybe someday, że wyłam jak bóbr, tak Ugly love mnie nie zachwyciło. Nie mam zbyt dużo do powiedzenia o tej książce, więc moja "pogadanka" będzie jeszcze krótsza, niż jest zazwyczaj i o wiele bardziej chaotyczna, za co od razu przepraszam. Plus jeszcze za to, że przez pewien czas nie było żadnego posta, jednak nie miałam chęci ani na czytanie, ani na pisanie.

Nie wierzę w propozycje remisów. To wykręty ludzi, którzy się boją, że przegrali.

Książkę pani Hoover można bardzo szybko pochłonąć, taki styl pisania, poza tym nie jest to wybitna lektura. Bohaterowie? Niestety, główna dwójka nie urzekła mnie, jednak postać Kapitana jest warta uwagi i ciesze się, że autorka postanowiła taką stworzyć. Przecież gdyby byli tylko Tate i Miles, to ja nie wiem ile razy bym się zaczynała denerwować czytając. Książkę czytało się z dwóch perspektyw; Tate, która pisała w czasie teraźniejszym i Milesa, który opowiadał po kawałku swoje życie sprzed kilku lat. Prawdą jest, że chciałam wiedzieć, co takiego wydarzyło się w życiu tego bohatera, jednak czytaniu rozdziałów z jego perspektywy nie towarzyszyły jakieś wielkie emocje, właściwie to żadne emocje nie towarzyszyły mi przez ponad 3/4 książki. Jak już to te bardziej negatywne. Co mi się w książce nie podobało? Może to zabrzmieć dziwnie. Możecie pomyśleć sobie "przecież o tym jest ta książka, wiedziałaś co czytasz". Nie podobało mi się uczucie pomiędzy dwójką bohaterów, a dokładniej to, jak Tate "zakochała się od pierwszego wejrzenia". Okej, nie mogla się zakochać od razu kiedy zobaczyła Milesa, jednak wiadomo o co chodzi. W każdym bądź razie, według mnie to, że tak szybko to uczucie Tate do Milesa się rozwinęło, było ogromnym błędem. O wiele lepiej by bylo, gdyby ono powoli się rodziło, a nie że bohaterka była tak podjarana na sam jego widok, że od razu ją gorąco zalewało. Mimo wszystko na końcu się wzruszyłam, chociaż dla mnie to było oczywiste. Ostatnie strony o wiele bardziej podobały mi się niż reszta książki i tym samym trochę podwyższyłam jej ocenę.

Łatwo wziąć złudzenia za prawdziwe uczucia, zwłaszcza gdy patrzy się drugiej osobie w oczy.

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Król Kruków - Maggie Stiefvater


Tytuł: Król Kruków
Autor: Maggie Stiefvater
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 496
Cena: 39.90



Jedna dziewczyna i trzech chłopaków.
Blue pochodzi z rodziny wróżek, jest medium do kontaktów ze światem zmarłych.
Gansey, Adam i Ronan, trzej przyjaciele w elitarnej szkoły dla chłopców, obsesyjnie poszukują tajemniczych linii mocy legendarnego Króla Kruków - Glendowera.
Z ich powodu pozornie ciche i spokojne miasteczko staje się scenerią niezwykłych wydarzeń. Gdy razem z Blue trafią do magicznego lasu, gdzie czas płata figle, nic już nie będzie takie samo... Przerażające tajemnice, mroczne rytuały, stare przepowiednie, wizje, duchy, ofiary, a to dopiero początek tej historii...



Kiedy Klaudia z totallbooknerd7 tak bardzo zachwalała tą książkę, a ja zobaczyłam ją na półcę w bibliotece, nawet się nie zastanawiałam. Byłam strasznie ciekawa tej powieści, w końcu na okładce jest napisane "przerażające tajemnice, mroczne rytuały, stare przepowiednie, wizje, duchy, ofiary, a to dopiero początek tej historii...". Czekałam na tą tajemnicę, tą magię i co? I nic. Zupełnie. Kiedy tyle osób czytających książkę zachwycałoby się wydarzeniami jakimi tam są, ja po prostu czytałam ją i nie czułam żadnych emocji. Niestety pióro Maggie Stievfater nie jest stworzone dla mnie. Nie mogę powiedzieć, że książkę czytało mi się przyjemnie, bo to nie prawda. Ja po prostu czekałam na to wszystko, co zachwyciło innych czytelników, z myślą, że mnie ta historia też się na pewno się spodoba. Szczerze się zawiodłam. Magiczny las o którym wspomniane jest na okładce, dla mnie wcale nie był magiczny. Mroczne rytuały wcale nie były mroczne, a duchy i ofiary...również.

Krzyczą tylko ci ludzie, którzy mają zbyt ubogie słownictwo, żeby szeptać



Nie zżyłam się z bohaterami. Co prawda po przeczytaniu pierwszej, jak i drugiej części (którą dzisiaj w końcu po 8 dniach udało mi się zmęczyć; po prostu nie mialam czasu na czytanie) mogę powiedzieć, że bohaterowie są naprawdę fajnie wykreowani. Mamy doczynienia z różnymi osobowościami, obserwujemy inne zachowania każdego bohatera, problemy czy sytuacje rodzinne. Jednak nie poczułam tej więzi z  Ganseyem, Adamem, Ronanem, Blue czy innymi drugoplanowymi postaciami w tej książce. Jeżeli zakończenie miało mnie zszokować czy coś w tym rodzaju, to oczywiście tak się nie stało, zresztą jak w przypadku całej książki. Po przeczytaniu tej pozycji miałam dużo do powiedzenia i myślałam, że ten post będzie dłuższy, ale wychodzi na to, że powiedziałam już wszystko, co miałam powiedzieć. Krótko podsumowując tą całą książkę, uważam, że autorka miała naprawdę fajny pomysł, ale moim zdaniem słabo go wykorzystała (z czym wiele osób może się ze mną nie zgodzić, to oczywiste) Nie uważam, że ta książka jest zła, po prostu myślę, że niedopracowana. Czy polecam? Możecie być zdziwieni, ale tak. Mimo, że nie przypadła mi do gustu, to jest wiele osób, które są zachwycone tą powieścią, więc polecam po nią sięgnąć i samemu wyrobić sobie zdanie na jej temat.

Niektóre sekrety odsłaniają się tylko przed tymi, którzy są ich warci.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Sparks po raz kolejny, czyli "Wybór"


Tytuł: Wybór
Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 400 (w wydaniu które czytałam mniej)
Cena: 35zł





Travis Parker nigdy nie pragnął więcej, niż miał. Wystarczyło mu spokojne życie, praca w zawodzie weterynarza, lojalni przyjaciele i wymarzony domek. Aby uniknąć komplikacji, nie angażował się w poważne związki z kobietami. Czy nowa sąsiadka - lekarka Gabby Holland, bynajmniej nie femme fatale, ale kobieta pragnąca spełnić się jako żona i matka, od kilku lat związana z jednym mężczyzną - zmieni coś w jego życiu? Z dnia na dzień zaczynają ich łączyć coraz silniejsze relacje, a ich znajomość może zakończyć się albo wielkim szczęściem, albo równie wielkim dramatem.


Zajrzałam do biblioteki licząc na to, że znajdę jakąś powieść Sparksa. Chciałam przeczytać coś lekkiego, poznać kolejną miłosną historię tego autora. Bardziej zależało mi na "Najdłuższej podróży" czy może "I wciąć ją kocham", ale ostatecznie w ręce wpadł mi "Wybór". Styl pisania Sparksa nie jest wybitny; pisze on prosto, a z czytaniem jego powieści nie ma żadnych problemów. Opisy nie są ani przykrótkie ani zbyt długie i w związku z tym i całą tematyką tej książki, na pewno można ją szybko pochłonąć.



W książce występują dwoje główni bohaterowie - Travis i Gabby. Dziewczyna zdenerwowała mnie już kiedy dopiero ją poznawaliśmy; jej tok myślenia i zachowanie, którym się z nami "podzieliła" już na początku powieści, sprawił, że chciałam powiedziedzieć jej kilka rzeczy. Rozumiem, że miała powody, ale bez przesady. Jednak w dalszej części książki było lepiej i nie miałam powodów, żeby jej nie lubić. Ogólnie mój problem jest taki, że podczas czytania książki nie bardzo zwracam uwagę na bohaterów, a oni nie zwracają też swojej uwagi na mnie. Ale spokojnie, pracuje nad tym. Co do Travisa, to naprawdę polubiłam tego bohatera. Był dobrze wykreowany; wiedział, co chcę w życiu osiągnąć i ogólnie miał ciekawy charakter. Mogłabym się z nim zapoznać w rzeczywistości, haha.

Chociaż wiadomo było co prędzej czy póżniej się wydarzy, ciekawie było obserwować relację głównych bohaterów. Nie było to coś zjwiskowego, ale tego typu książki są raczej schematyczne, więc nie oczekujmy zbyt wiele. Jednak, przyznaje, że samo zakończenie mnie trochę zaskoczyło. Po przeczytaniu prologu możemy zastanawiać się, jak przez kilkanaście lat potoczyło się życie Travisa, i przed jakim wyborem będzie musiał stanąć. Myślałam, że bohater podejmie inną decyzję, jednak jestem zadowolona. Podsmowując, czy książka mi się podobała, to tak. Myślę, że jest idealna na wakację, kiedy nie chce się czytać czegoś wymagającego.


W pisaniu recenzji nie jestem najlepsza, a pisałam taką ostatnio ponad rok temu, więc tymbardziej nie było to łatwe zadanie. Jednak pisanie sprawia mi przyjemność, dlatego będę się starać, aby każda nowa recenzja była coraz lepsza. Czytaliście jakieś książki tego autora?

niedziela, 31 lipca 2016

Czytelnicze podsumowanie LIPCA, TBR na sierpień

Miesiąc się niestety kończy (nie wiem kiedy to zleciało) więc pora przedstawić, co udało mi się przeczytać w lipcu, oraz pokazać, jakie książki niedawno do mnie przyszły i będę się w nich zaczytywać w sierpniu. W tym miesiącu pobiłam swój rekord przeczytanych książek, bo było ich osiem.

Koniec czerwca (możliwe, że był to ostatni dzień czerwca) zaczęłam z "Zanim się pojawiłeś" Jojo Mojes, a skończyłam ją 3 lipca. Książka mi się podobała, jednak wielkiego szału nie było. Może myśle tak dlatego, że nie wylałam na niej łez, a ja zawsze płacze na tego typu książkach, ale nie byłam sama w pokoju:D Potem sięgnęłam po kontynuację "Cienia i Kości" Leigh Bardugo, czyli po "Szturm i Grom" oraz ostatni tom "Ruina i Rewolta". Uważam tą trylogię za bardzo dobrą, akcja pędzi, a szczególnie drugi tom przypadł mi do gustu. Następnie przyszedł czas na książki w formie e-booka i zaczęłam czytać "Byliśmy łgarzami" Emily Lockhart; przeczytałam ją w dzień. Jeżeli chcecie wiedzieć, co sądze o tej książcę, to niestety nic Wam nie powiem, bo sama nie wiem. Po przeczytaniu jej miałam w głowie myśl, że jest to dziwna historia. Tyle. Jedni książkę nienawidzą, a drudzą ją kochają, w każdym bądź razie dałam jej ocenę 6/10. Przyszedł czas na mój pierwszy w życiu horror. Nie mam tutaj na myśli książek Kinga, chodzi mi o "Wypowiedz jej imię" Jamesa Dawsona. Przyznaje, że bałam się czytać po nocach; gdybym to robiła, to książka wywarłaby na mnie większę wrażenie, bo w końcu kiedy jak nie w nocy czytać horrory? Ale mimo wszystko podobała mi się. I w końu przechodzimy do Eda, czyli do książki, której nie mogłam się doczekać, a i tak chwilę sobie postała na półce; mam chyba taką zasadę "najlepsze na koniec". Oczywiście "Graficzna podróż" Eda Sheerana i Phillipa Butaha bardzo mi się podobała i ciesze się, że poznałam jego muzyczną historię, bo ma świetne piosenki. Phillip też wykonał dobrą robotę jeżeli chodzi o oprawę graficzną całej biografii. Pisałam kilka słów o książce TU. Zbliżamy się do końca, czyli "Wybór" Nicholasa Sparksa. Lekka, przyjemna książka. To moje trzecie spotkanie z tym autorem i po raz trzeci udane. Myślałam, że cała historia inaczej się skończy, ja jednak zawsze jestem usatysfakcjonowana zakończeniem jakie jest w książkach, haha. I doszliśmy do samego końca, czyli do "Króla Kruków" Maggie Stiefvater. Moje zdanie na temat tej książki powinno pojawić się za jakiś czas, najpierw jednak muszę opublikować kilka zdań o "Wyborze" Sparksa. "Króla Kruków" skończyłam czytać dosłownie jakąś godzinę temu (około 15.00) i powiem Wam, że ta książka mnie nie zachwyciła; oczekiwałam o wiele więcej.


Jeżeli chodzi o to, co będę czytała w sierpniu, to na pewno zabiorę się za trzy książki, które przyszły do mnie kilka dni wcześniej. Widzicie je na zdjęciu poniżej. Są też pokazani "Złodzieje snów", czyli kontynuacja "Króla Kruków". Mimo tego, że pierwsza część nie przypadła mi do gustu, zapewne przeczytam kolejną, żeby zobaczyć, jak cała historia się potoczy i, oczywiśćie, jestem ciekawa, czy ta część będzie lepsza. Na pewno przeczytam więcej niż cztery książki, ale jeszcze nie wiem jakie. Poszukam czegoś w bibliotece lub będę czytała w formie e-booka. Ile książek przeczytaliście w lipcu? Jakie plany na sierpień?:)

wtorek, 26 lipca 2016

Ed Sheeran. Graficzna podróż.




Tytuł: Graficzna podróż
Autor: Ed Sheeran, Phillip Butah
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 210
Cena z okładki: 49,90




Czy właściwe jest pisanie autobiografi w młodym wieku? Przed 25-latkiem jest jeszcze pełno przygód i nowych doświadczeń, a mimo to postanowił ją napisać. Sam mówił, że nie był przekonany do tego pomysłu, jednak... Nie jest to typowa autobiografia. Nie dowiecie się z niej co Ed najbardziej lubił jeść w dzieciństwie czy jaki był jego ulubiony kolor. Dowiecie się za to, jak rudy 25-latek osiągnął światowy sukces, tworząc muzykę, która wychodzi prosto z serca.

Wszystkiego uczymy się przez ćwiczenia. Zaczynacie z maleńką iskierką – cała reszta zależy od tego, czy uda się wam sprawić, by ta iskra nie zgasła. Trzeba ją rozniecić i pielęgnować.

Ed jest odpowiedzialny za tekst, jaki znajduje się na kartach tej książki. Natomiast jego przyjaciel - artysta, plastyk Phillip stworzył całą grafike. Są tu ukazane portrety Eda nie tylko z terażniejszości, ale też z czasów, kiedy Ed był dzieckiem. Są również zdjęcia z występów, koncertów czy różnych spotkań. Czytając tą autobiografię z każdym rozdziałem dowiadujemy się jak postępował rozwój muzyczny Eda. Poznajemy jego pierwsze młodzieńcze inspiracje, z czasem wiemy już w jakim wieku zaczął pisać pierwsze piosenki i kto go do tego zainspirował. W życiu każdego człowieka zdażają się ciężkie chwile; w życiu Eda także. Mówi on o krokach, również tych ryzykownych, które musiał podjąć, ale które potem okazywały się przełomowe i pozwoliły mu się dalej rozwijać.



Możemy sobie wyobrazić jak książka została napisana, ponieważ jej autor pisarzem nie jest. Mamy doczynienia po prostu z muzyczną historią człowieka, który postanowił się nią podzielić z ludzmi. Nie ma tu falszu i, tak jak powiedziałam wcześniej i jak to w swojej książce napisał Ed, wszystko wyszło prosto z serca. Podczas czytania nie da się nie słuchać piosenek. Siadamy, bierzemy książke, telefon oraz słuchawki, i czytamy. Muzyka jest w tym przypadku ważna, ponieważ właśnie o niej czytamy i wprowadza ona świetny klimat. Chciałam jak najwięcej zapamiętać z tej autobiografii, ale w ciągu roku potrafiło się tyle rzeczy przydarzyć temu wokaliście i autorowi tekstów, że po pewnym czasie pogubiłam się w datach. Nie jestem osobą, która czyta książke więcej niż raz, ale w tym wypadku chyba będzie inaczej.

Fantastycznie jest mieć pracę, w której można codziennie uszczęśliwiać ludzi.

Nie tylko polecam tą książkę fanom Eda i jego muzyki, ale też osobom, które znają go mało bądź wcale. Pozwoli Wam ona przybliżyć osobę Eda. Jest to dobra autobiografia, inna niż wszystkie. Czytając ją widzimy, że spełnianie marzeń może być bardzo trudne, ale wytrwałość i ciężka praca popłaca. Artysta przeszedł bardzo długą drogę, ale zaprowadziła go ona na szczyt.